Przyznam, że jestem nieco rozczarowany
Wpadłem do domu z roboty o 16:10. Jadłem i przebierałem się w biegu
Zasuwałem 50km do Dziadka i okazało się, że przyjechał tylko kolega Andrzej (nie zapisany na forum) na Romecie "50" (był w tamtym tygodniu również). Pogadaliśmy sobie. Czekaliśmy do 17:35 ale nikt się nie zjawił. Na dodatek w drodze powrotnej złapał mnie mały deszcze.
Najlepsze, że jak wyjeżdżałem żona spytała czy głupi jestem i ile takich głupków jak ja będzie
Odpowiedziałem, że liczę na wielu. No i co, okazało się, że jednak nie
Mm nadzieje, że bliżej lata będzie lepiej