Chciałbym poruszyć ciekawy temat jakim jest kiedy uważacie że ogarniacie moto i macie pewność że jest czas przesiąść na coś większego, mocniejszego. Z mojej perspektywy wygląda to tak.
Moto uważam za ogarnięte wtedy jeżeli mam na nim pełną swobodę przyśpieszania, hamowania, skręcania, poruszania się itp. w każdych warunkach. Kiedy wykorzystuję zdecydowaną większość jego mocy w winklach, a przede wszystkim wtedy gdy ZAWSZE poprawnie reaguję na sytuacje kryzysowe np. uślizg tyłu w zakręcie, reakcja: nie dusić gazu, wynoszenie z zakrętu reakcja: nie prostować i nie krzyżować pozycji i pod żadnym pozorem nie schodzić z gazu, czy awaryjne hamowania i tak dalej można wymieniać w nieskończoność.
Na słabszych motocyklach jest dużo trudniej doświadczyć tego typu sytuacji, dlatego one pozwalają nam lepiej szlifować technikę niż mocniejsze bestie. Dlatego ja osobiście na pierwsze moto nigdy nikomu kto nie miał styczności z motocyklami nie będę polecał sportowej 600-tki takie jest moje zdanie.
Sam się czasami łapię na tym jak na moim gixxie ucieka mi tył czy jak wynosi mnie z zakrętu to odpuszczam gaz i wiem że jakbym miał litra pod nogami to mogłoby się to o wiele gorzej skończyć. Poza tym kupienie litra i wykorzystywanie ułamku jego mocy też do mnie nie przemawia.
Ten post nie jest aby kogokolwiek oceniać czy potępiać, po prostu chcę poruszyć dyskusję i zobaczyć jak wy się na to zapatrujecie.