Killu dużo by pisać o tym temacie, bez dwóch zdań. Masz oczywiście rację w tym co piszesz. Tak samo jest z B jak i z A większość jeżdżących z marszu nie zda egzaminu i to zarówno części teoretycznej jak i praktycznej (wbrew temu co oni sami o sobie myślą).
Generalnie jestem zdania, że najważniejsza jest szkołą i to co ona nauczy w praktyce i co do głowy ponakłada, a o dobrą szkołę trudno.
Liczą się tylko statystyki zdawalności i tyle.
Natomiast nie ma się co oszukiwać, sam egzamin to głownie sprawdzenie odporności psychicznej kandydata na silny stres. Sprawdzenie poprawności wykonania kilku wyuczonych sztuczek. Jak to się wszystko ma do codziennej jazdy ? Nijak. Kto jeździ z takim prędkościami, jeśli moto już na pierwszym biegu osiąga 100 i to szybciej niż najszybsze sportowe auta ?
Egzamin daje tylko i wyłącznie fałszywe poczucie, że jeśli zdaliśmy to umiemy jeździć, a to potworny błąd. Dlatego uważam, że ważniejsza jest szkoła. Szkołą ma uczyć czegoś więcej niż "aktorstwa" i samego zdania. Natomiast jeśli jest możliwość złagodzenia odrobinę stresu poprzez zdawanie w ośrodku, który nie jest nastawiony tylko na koszenie kasy to nie widzę w tym nic złego. Lepiej zdać we Wro za pierwszym razem i kasę przeznaczyć na dodatkowe szkolenie (są co najmniej 2 oferty we Wrocku) niż płacić za kolejny egzamin i dodatkowe godziny na placu.
Wierz mi, że tam gdzie jest pomiar prędkości nikogo nie interesuje czy jest mokro. Musi być dana prędkości i koniec. Jeśli warunki są złe to najwyżej egzamin się nie odbędzie. We Wrocku skupiasz się na poprawnym wykonaniu zadania, a nie na liczniku.
Tylko żebyśmy się źle nie zrozumieli. Z początku uważałem, że kręcenie ósemek itp. jest totalnym bezsensem. Jednak szybko zobaczyłem jak dużo to daje. Pozwala wyczuć motor. Nauczyć się balansować ciałem. Po kilku godzinach zupełnie inaczej zaczęło mi się jeździć moja 125. Tylko do tego potrzebny jest sensowny instruktor, który zwróci uwagę na pewne rzeczy i chce nas czegoś nauczyć jak np. przeciwwaga, naciskanie na zewnętrzny podnóżek itp. itd.
Trzeba też zwrócić uwagę na kolejną sprawę. Jak się ma obecny egzamin do tego jak on wyglądał np. kilkanaście lat temu?
Kto totalnie sobie nie radzi, kto ma oblać ten obleje czy to będzie Wrocław czy Opole. Pamiętać należy, że we Wrocławiu dochodzą szyny tramwajowe (egzaminatorzy przykładają wagę do sposobu pokonywania torów) oraz pełno ścieżek rowerowych w strefie egzaminacyjnej na których bardzo łatwo wymusić.
Temat jest bardzo szeroki i można tak długo. Myślę, że lepiej będzie kiedyś podyskutować na żywo (a pewnie się spotkamy bo jak rozumiem masz sklep Opolu) niż się rozpisywać bo trudno jest napisać wszystko co się myśli, a i czytający nie zawsze poprawnie może "odczytać" intencje piszącego.
No i na dodatek nie o tym było w tym wątku