2015 - Góry Bystrzyckie 11-12.07

"...dzisiaj w końcu wyjechałem poza miasto!" - czyli dział, w którym możecie opublikować swoje wspomnienia i zdjęcia z motocyklowych wycieczek, tych bliższych i tych dalekich.
Awatar użytkownika
-MisieK-
Posty: 1776
Rejestracja: 12 lutego 2015, 08:38
Lokalizacja: OB

2015 - Góry Bystrzyckie 11-12.07

Postautor: -MisieK- » 16 lipca 2015, 18:28

Jakiś czas temu postanowiłem skorzystać z oferty szkoleniowej Motopomocnych. Tutaj można się z nią zapoznać: http://www.motopomocni.pl/?page_id=53

Będzie to taka relacja z tego wypadu z pewnego rodzaju jego oceną/recenzją, coś w ten deseń.
Tutaj na fajsie u nich kilka fotek z wyjazdu: https://www.facebook.com/Motopomocni

*Niestety trochę tego wyszło i pewnie niewielu przebrnie przez całość :P


Szkolenie odbywa się zarówno z jazdy na motocyklu jak i z udzielania pierwszej pomocy, a całość zorganizowana jest w formie zajefajnej dwu dniowej wycieczki motocyklowej.
Osób szkolonych jest max 7, a instruktorów 3.

Dzień 1 - sobota

Spotkaliśmy się rano w sobotę 11.07 w salonie Yamahy we Wrocku, gdzie czekał na nas poczęstunek, a potem nawet i grill zrobiony przez Moto-akcesoria. Było nas sześciu facetów i jedna dziewczyna. Praktycznie wszyscy byliśmy jeśli nie z samego Wrocka to z okolicy, poza koleżanką, która przyjechała aż z Warszawy. Tam zapoznanie oraz omówienie podstawowych tematów jak np. jazda w grupie czy przeciwskręt bo nawet, co może wydać się dziwne, osoby, które jeżdżą sporo maja często mizerną wiedzę o tak podstawowej sprawie – coś tam słyszeli ale to tylko dla sportów itp. Ale nie będę się tutaj rozwodził na takie tematy. Co mnie ucieszyło bardzo to fakt, że jednym z instruktorów był Oscar Kubicki. Nie wiem kto z Was go zna ale gość jest sprzedawcą w salonie Modeki we Wrocku, ale co ważniejsze jest bardzo utytułowanym zawodnikiem Gymkhany https://www.facebook.com/oscarokkubicki. Jego opanowanie motocykla jest naprawdę godne podziwu, ale największe wrażenie robi na żywo, a nie na filmikach.
Po omówieniu tych różnych kwestii przystąpiliśmy do kontroli maszyn oraz oceny pozycji riderów na ich maszynach. Niestety tutaj kolejny raz przekonałem się jak małą wiedzą potrafią dysponować czynni motocykliści :( Łańcuchy w różnym stanie, brak wiedzy i umiejętności poprawnego naciągu łańcucha – np. chęć regulacji koła tylko po stronie łańcucha, itp. itd.
W moim przypadku okazało się, że mam nieco źle ustawioną kierownicę ale o tym będzie później.
Czego mi zabrakło ? Takiego bardziej rygorystycznego podejścia. Czyli nie tylko gadka i bardzo pobieżne oględziny ale wymuszenie na każdym pełnej kontroli motocykla, czyli sprawdzenie płynów, świateł, stanu ogumienia oraz ciśnienia powietrza. To było szybko do ogarnięcia bo byliśmy, jak by nie było, w serwisie motocyklowym, a całość zabiera dosłownie kilka chwil.
W całym tym zamieszaniu, jak zobaczyłem dopiero później, ktoś obił mi klamką bak :cry: Mam pewne podejrzenia ale to nie ważne. Na szczęście miałem w domu taki sztyfcik z czarną farbą z połyskiem to sobie to zakryłem :P

Obrazek

Na czym jechaliśmy:
Yamaha Tenere – Mariusz organizator
Yamaha MT-07 – Oscar – instruktor
Kawasaki Ninja 250 – Mariusz – instruktor
Kawasaki ER-6n, Suzuki Bandit, Honda Transalp, Yamaha XJ6 Davidson F, Truimph America, BMW F 80 R (chyba), Kawasaki Z750

Dostaliśmy piękne zielone kamizelki i ruszyliśmy w trasę.

Czego mi tutaj zabrakło ? Grupa obcych sobie ludzi. Nic o sobie nie wiemy, nigdy nie jeździliśmy razem, mało tego, dla niektórych to był pierwszy raz w grupie. Najpierw powinno odbyć się jakieś krótkie szkolenie na placu, gdzie można by nas ocenić, choć mniej więcej, aby ustalić kolejność w grupie.
Ruszyliśmy w trasę w przypadkowej kolejności (mam na myśli samych szkolących się). Szybko okazało się jednak, ze grupa dość dobrze daje radę i bardzo ładnie trzyma szyk na zamek. Pojechaliśmy do Świdnicy do salonu Modeki gdzie miało odbyć się szkolenie z ciuchów. Niestety zaczęło się pechowo. Oscar na gmolach miał zamontowaną dość drogą kamerę Garmina, która niezauważenie wypięła się i odpadła :( W którymś momencie zorientował się i zawrócił jej poszukać. Kiedy stanęliśmy w Świdnicy dowiedzieliśmy się co się stało. Jeden z chłopaków powiedział, że on chyba wie kiedy to było bo najechał na coś co myślał, że było kamieniem i to odskoczyło w pole ale, że dokładnie pamięta gdzie to było. W tej sytuacji z drugim instruktorem udał się w to miejsce. Niestety było to prawie we Wrocławiu. Straciliśmy z godzinę, która miała być przeznaczona na omawianie ubioru, a robić miał to Oscar :( Doszliśmy do wniosku, że można będzie potem o tym pogadać w miejscu noclegu.
Gość rzeczywiście perfekcyjnie zapamiętał miejsce bo znalazł kamerkę w 3 minuty od przyjechania w tamto miejsce, a kamerka rzeczywiście leżała totalnie w zbożu i co ciekawe cały czas nagrywała – cholernie wytrzymała skubana :P
Kiedy poszukiwacze dołączyli do nas ruszyliśmy w dalszą drogę. Za Świdnicą zjechaliśmy z głównej drogi.

Obrazek

Wydawało się, że przygoda z kamerką i stracony czas to już wystarczający pech. Jednak to był dopiero początek tego dnia, a najgorsze było przed nami. Zaczęliśmy poruszać się znacznie węższymi drogami, czasami o nieco gorszej nawierzchni, z całkiem sporym ruchem samochodowym. Myślę, że sporym błędem była próba utrzymania szyku na zamek na wąskiej drodze. Była mowa przed wyjazdem, że jak wjedziemy na węższe drogi to jedziemy normalnie jeden za drugim. Skoro przyjechaliśmy na szkolenie to znaczy, że mamy jakieś braki i dobrze by było wziąć na to poprawkę. Kolejną sprawą jest to, że nikt nie chce dać po sobie poznać, że sobie z czymś nie radzi i próbuje za wszelką cenę trzymać tempo, nawet jeśli czuje się z tym źle. A może błędnie to oceniam ? Fakt jest taki, że pomyślałem sobie w pewnym momencie, kurde coś mi nie pasuje, jest za szybko, za małe odległości. Generalnie poczułem taki bliżej nieokreślony niepokój. Zaznaczę przy tym, że gdybym jechał tam sam to pewnie jechałbym jeszcze szybciej ale na grupę było dla mnie za szybko. Kilka sekund później wjeżdżamy w lewy zakręt, z naprzeciwka pojawia się auto. Nie było absolutnie żadnego zagrożenia ale nasza koleżanka wciska heble, blokuje koło wpada na pobocze i leci do rowu. Byłem drugi za nią. Wyglądało to koszmarnie. Tumany kurzu, latające ciuchy z kufra, motocykl i ona...
Na szczęście nikt na siebie nie wpadł, no i byliśmy w towarzystwie profesjonalnego ratownika medycznego. Szybko zabezpieczyliśmy drogę, pousuwaliśmy maszyny. Koleżance została udzielona pierwsza pomoc. Obtarła dość solidnie biodro oraz przedramię. Możecie sobie wyobrazić nasze humory. Zeszło z nas całe powietrze. Taka akcja już na początku wycieczki... Generalnie było tutaj dużo szczęścia bo rów nie był głęboki, a trawa miękka i wysoka.
Rozmawialiśmy potem o tym z Mariuszem (organizatorem i prowadzącym). On uważa, że to był zwykły incydent jaki może spotkać każdego z nas i to jest nieodłączna część jazdy na motocyklu. Co mam napisać, ja nie do końca się z tym zgadzam. Wiem co widziałem, a moja myśl na kilka sekund wcześniej mówi sama za siebie. Ale to moje zdanie.
Trochę walczenia było z motocyklem. Kierownica się zgięła i uderzyła w bak. Sporo elementów pogiętych ale nic poza świeżo założoną owiewką nie pękło. Lampa się zmatowiła ale też nie pękła. Udało się wszystko poprostować. Był problem z odpaleniem ale ostatecznie udało się. Jeden z instruktorów przejechał się nim i stwierdził, że wszystko jest ok.
Koleżanka (wybaczcie nie mam głowy do imion, jak większość facetów i, pomimo, że była tylko jedna dziewczyna, nie zapamiętałem jej imienia :P) zdecydowała się na kontynuowanie jazdy co uważam było bardzo dobrą decyzją. Natomiast aby nie było stresu jechała za całą grupa spokojnym tempem z jednym z instruktorów.
Mi przeszła ochota na wszystko i choć najsłabszy powinien jechać na początku to ja jechałem sobie na końcu przez co jechało mi się znacznie lepiej. Mogłem kontrolować całą grupę, trzymać sobie odstęp jaki mi pasował. Nikt mi nie wisiał na dupie. Mogłem lepiej kontrolować moją prędkość i tor jazdy i nie spinać się.
Na tym etapie wjechaliśmy w góry na serpentyny i podlegaliśmy ocenie. Ponieważ jeden z prowadzących „odpadł” to został tyko Oscar. Wyglądało to tak, że on jechał po kolei za każdym z nas oglądając jak jedziemy, a potem przed każdym z nas, pokazując nam poprawną pozycję oraz tor, jednocześnie oglądając sobie osobę przed nim. Zaznaczyć trzeba przy tym, że absolutnie nie jeździliśmy w sposób sportowy. Chodziło typowo o trenowanie ruchu ulicznego, używanie tylko swojej części jezdni, żadnego schodzenia na kolano itp.
Zatrzymaliśmy się za przełęczą aby omówić z każdym jego błędy, co powinien zmienić co poprawić, a co jest ok.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Stąd pojechaliśmy do miejsca noclegowego jakim była Zającówka http://www.zajacowka.pl/ / https://www.facebook.com/zajacowkaa w Paszkowie prowadzona przez Łukasza i jego żonę Kasię. Łukasz był założycielem klubu Wratislavia Bikers i pierwszym jego prezesem. Niestety ich drogi się rozeszły. Nie ciągnąłem go za język ale coś tam musiało byś grubego bo nawet nie ma o nim wzmianki. Powiedział mi tylko, że on chciał robić więcej, a reszta nie :P

Obrazek Obrazek

Generalnie mieliśmy łącznie chyba ze 3 godziny spóźnienia. W Zającówce czekał na nas przepyszny domowej roboty obiad. Po obiedzie szkolenie z pierwszej pomocy. Sporo pytań od wszystkich, wyjaśniania wątpliwości itp. itd. Każdy z nas musiał odegrać zainscenizowaną scenkę z ratowaniem jakiegoś nieprzytomnego (manekina :P) Każda sytuacja była inna i trzeba było zorientować się co się dzieje, poradzić sobie np. z pijanym przeszkadzającym kolegą, wezwać pomoc i przeprowadzić reanimację itp. itd. Każdy nas otrzymał motocyklową apteczkę pierwszej pomocy.
O 21 godzinie zostaliśmy uraczeni karkóweczką i kiełbaską z grilla. Do tego było ognisko i specjalność Zającówki, zapiekanka z kartofelków robiona w takim kociołku na ognisku. Siedzieliśmy tak do 2 godziny. To chyba mówi samo za siebie jak było fajnie :P Przy okazji oglądaliśmy filmy z kamerki. Niestety z powodu jej ciągłej pracy po zgubieniu nie starczyło baterii na nagranie kluczowych momentów naszej jazdy :(
Spaliśmy wszystkie chłopy razem w 6 osobowym pokoju. Na szczęście, jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony, miałem ze sobą zatyczki do uszu bo inaczej chyba oka bym nie zmrużył :P Ostro chrapało przynajmniej 4 z 6 :P

Dzień 2 - niedziela

8:30 pobudka i śniadanie z domowej roboty wędlin. Rewelacja, można tak jeść bez końca.
Przyznam, że miałem stresa. Cały czas myślałem co będzie dzisiaj, czy nie będzie za szybko i kto się wyglebi :( :?:
Bocznymi drogami pojechaliśmy do salonu Yamahy w Kłodzku. Kolejny raz bardzo miłe przyjęcie. Tutaj podziękowania dla właściciela. Zaczęliśmy od regulacji motocykli. Każdy po kolei. U mnie, jak wspominałem na początku, była potrzeba wyregulowania kiery. Miałem zbyt wyprostowane ręce i zbyt nisko klamki. Kierownica została obrócona bardziej w moją stronę, czyli poszła w dół i do mnie. Po takim obrocie klamki znalazły się same z siebie w poprawnej pozycji. Wyregulowałem tylko lusterka i po sprawie. Przystąpiliśmy do ćwiczeń gymkhany. Oscar układam tam różne tory, pokazywał jak jechać, a potem razem z drugim Mariuszem obserwował i oceniał to co my robimy. Było całkiem nieźle. Z powodu zapału grupy ćwiczenia przeciągnęły się o godzinę. Prowadzący stwierdzili, że jeszcze nie było tak wytrwałej i równo jeżdżącej grupy. Pogoda była wymarzona, trochę gorąco na takie zabawy w pełnym ubieraniu ale mieliśmy do dyspozycji pełną lodówkę różnego rodzaju napojów chłodzących :D
Ćwiczyliśmy nie tylko gymkhanę, że też poprawne hamowanie, wspomaganie się tylnym hamulcem, najwolniejszą jazdę oraz manewry praktycznie w miejscu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Mnie osobiście znacznie bardziej takiej coś pociąga niż jazda torowa. Przy bezpiecznych prędkościach poznaje się sam motocykl i technikę jazdy co przekłada się bardzo na bezpieczeństwo jazdy w ruchu ulicznym. Osobiście uważam, że bezwzględnie najpierw takie umiejętności, a potem tor. Choć pewnie wielu się ze mną nie zgodzi. Jednak nie mam zamiaru na ten temat dyskutować, zwłaszcza z kimś kto nigdy nie popróbował gymkhany i nie wie jak dużo ona wnosi.
Po ćwiczeniach ruszyliśmy na przejażdżkę, którą poprowadził Łukasz z Zającówki. Muszę przyznać, że jest bardzo dobrym prowadzącym. Jechało się za nim znacznie spokojniej. Ponieważ znowu mieliśmy opóźnienie to pojechaliśmy dk 8 do Dusznik i dopiero tam wjechaliśmy na boczne drogi.
Powiem Wam, że przejażdżka była po prostu MEGA :!: Niestety nie mam pełnego jej planu, nie wszystko dobrze pamiętam. Mniej więcej było to tak, jak na mapce poniżej, ale tak nie do końca ilość km mi pasuje.

Obrazek

Po tych wszystkich ćwiczeniach jechało się znacznie swobodniej, a u kolegi na Trupimph’ie America było, w mojej opinii, widać ogromną poprawę i znacznie więcej luzu. Akurat często za nim jechałem i z mojej perspektywy przynajmniej tak to było widać. W Czechach zwiedzaliśmy Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Neratoviez przeszklonym dachem.

Obrazek Obrazek Obrazek

Wróciliśmy mega głodni do Zającówki na obiadek. Kolejny raz obiad po prostu przepyszny. Po wszystkim trochę rozmowy o całym szkoleniu. Na koniec dostaliśmy kupę prezentów od sponsorów.

Obrazek

Chcę tutaj zwrócić uwagę przy tym na cenę szkolenia. Jest to 580zl za które mamy pełne wyżywienie i napoje przez dwa dni, zakwaterowanie w czystych pokojach z pełną pościelą. Wieczorne atrakcje w postaci grill’a i ogniska. Szkolenie z jazdy i pierwszej pomocy. Zajefajną wycieczkę. Do tego masa gadżetów, warta całkiem sporo kasy. Myślę, że jest to w rzeczywistości jedno z najtańszych szkoleń.
Na koniec dostaliśmy jeszcze certyfikaty ze szkolenia pierwszej pomocy oraz naklejki Motopomocni :P

Obrazek

Umówiliśmy się w 6 osób, że wracamy 8 w stronę Wrocka, a ja miałem odbić w Ząbkowicach i tam walić na Strzelin, Wiązów, Brzeg (lubię tą drogę, mały ruch i fajnie się jedzie).
Nie wiem, jakoś tak padło na mnie, że byłem pierwszy i tutaj chyba ciut przesadzałem z tempem. Trochę egoistycznie jechałem. Był spory tłok, a mi się śpieszyło. Chciałem zdążyć na 20 do domu no i w ogóle przed deszczem. Wpadłem do chaty około 20, a 2-3 min potem lunął deszcz :P
Po weekendzie wyszedłem pojeździć sobie już tak na spokojnie i muszę przyznać, że mam o wiele więcej swobody. Mam tylko nadzieje, że nie za dużo :P Zbytnia pewność siebie nie prowadzi do niczego dobrego :P

Ufff dotarliśmy do końca, gratuluje sobie i czytającym :P

Na koniec chciałbym Wam naprawdę polecić Zającówkę http://www.zajacowka.pl/ Łukasza i Kasi. Super ludzie, super położenie, super miejsce.
Łukasz jest też organizatorem rajdu Paszków, tutaj info: http://paszkowrally.jimdo.com/

Jeszcze tylko dodam, że kolega z BMW był na 1 poziomie Californi Superbike School i powiedział, że nie było źle ale brakuje indywidualnego podejścia (dopiero na 4 etapie jest indywidualny trener), a wszystko odbywa się ze stoperem w ręku, każdy ma tylko krótki czas na ćwiczenia i jest to bardziej taka „fabryka” niż szkoła.

Tak właśnie sobie zdałem sprawę, że nieco dałem ciała bo zabieram w ten weekend zonę do Zającówki na weekendowy wypoczynek. Zupełnie zapomniałem, że w ten weekend jest zlot w Zieleńcu, który w prostej linii pewnie jest ledwie z 5km od Paszkowa :(
Trudno się mówi, może w przyszłym roku.

Pewnie nie o wszystkim pamiętałem ale jak sobie przypomnę to dopiszę, a i tak pewnie nikt nie przebrnie przez całość :P
Simson SR50 B4->S51/1 E/2->KTM Duke 125->Kawasaki ER-6n->
->Triumph Street Triple R Matte Phantom Black
Obrazek

Awatar użytkownika
Pabel
Posty: 1541
Rejestracja: 14 grudnia 2014, 23:24
Lokalizacja: Kietrz

Postautor: Pabel » 16 lipca 2015, 19:42

Prawie jak pierwszy tom krzyzakow :D
Powiem Ci pomysl nad jakims blogiem czy czyms takim bo masz potencjal :D
Honda CBR 900RR FireBlade SC33 / KTM ER 400 LC4-PD-> Kawasaki ZX10-R '05 / Alfarad 250 '20 -> Yamaha MT07 '19 / ?

Awatar użytkownika
-MisieK-
Posty: 1776
Rejestracja: 12 lutego 2015, 08:38
Lokalizacja: OB

Postautor: -MisieK- » 16 lipca 2015, 21:11

Powiem Ci, że ograniczyłem się do minimum :P
Tak na serio to jakieś takie rzeczy jak blogi, własne stronki itp. mnie jakoś nie kręcą.
Zdecydowanie wolę takie formy jak fora, gdzie spotykają się osoby o konkretnych zainteresowaniach. A ja lubię po prostu dużo gadać, a że nie ma jak, to sobie czasem coś napisze :P
Wyjazd był fajny, a może ktoś kiedyś z tego forum będzie myślał o takim wypadzie i akurat pomoże mu w decyzji moja historyjka.
Simson SR50 B4->S51/1 E/2->KTM Duke 125->Kawasaki ER-6n->
->Triumph Street Triple R Matte Phantom Black
Obrazek

Awatar użytkownika
śmiechu
Posty: 198
Rejestracja: 27 lutego 2011, 22:50
Lokalizacja: Chrząstowice

Postautor: śmiechu » 17 lipca 2015, 03:11

z pewnością pomaga aczkolwiek daje do myślenia np mi czy wytrzymałbym takie tempo ponieważ nie mam zbyt dużego doświadczenia z moto - szczerze mówiąc cały czas zgłębiam tajniki panowania nad motocyklem a Twoje przeżycia sugerują mi że jeszcze trochę km powinienem nawinąć i duuużo poćwiczyć nim się wybiore na szkolenie z tak doświadczonymi osobami. To co dla nich wydaje się oczywistością dla mnie może być problemem;/ może wpływa na to przygoda rodzynki z waszego grona;p
Ale rzeczywiście świetnie przedstawiłeś całe dwa dni i czyta się to z przyjemnością :D
"Gdy człowiek kocha to co robi, gdy oddaje się swojej pasji, to buduje swój własny świat."


:)

ogar 200>GSX 750f

Awatar użytkownika
-MisieK-
Posty: 1776
Rejestracja: 12 lutego 2015, 08:38
Lokalizacja: OB

Postautor: -MisieK- » 17 lipca 2015, 08:39

kuki102 pisze:...daje do myślenia np mi czy wytrzymałbym takie tempo ponieważ nie mam zbyt dużego doświadczenia z moto - szczerze mówiąc cały czas zgłębiam tajniki panowania nad motocyklem ...


Chyba jesteś nadmiernie skromny :P
Z tego co widzę masz prawko już kilka lat i cały czas jeździsz. Mało doświadczenia to mam ja :P
A takie szkolenia są właśnie dla osób, które mają świadomość swoich braków i chcą się czegoś nauczyć. Choć preferują nie totalnych świeżaków ale osoby, które jeżdżą już np. 3-4 sezony. No i nie jest to szkolenie pod super sporty bo to trzeba zaznaczyć.
Cały czas na tym szkoleniu jedzie się zgodnie z przepisami. Jakiś absolutny max to 120km/h. Problemem jest to, że jedzie się w grupie. Jak pisałem, jadąc sam, czy tam z jednym kumplem, trzymał bym znacznie wyższe tempo. Takie jakieś mam uczucie, że wtedy odpowiadam tylko za siebie, a jadąc w grupie również za innych bo mój błąd może kogoś innego wiele kosztować. O ile jazda w grupie taką szeroką drogą krajową czy po Wrocławiu to nie problem, szczególnie jeśli jedzie się w granicach dozwolonych prędkości, o tyle jazda na jakiś winklach dla mnie jest problemem. Cały czas myślę o poprzedzającym mnie jednym czy nawet dwóch motocyklach co potwornie determinuje styl oraz tor jazdy. Bo co z tego, że ja bym jechał szybciej jak u gościa przede mną zapala się światło stopu ? Ciągle też skupiam się na 1-2 moto za mną czy przypadkiem na mnie nie wpadają bo niektórzy mają problem z trzymaniem odległości i wydaje się im, że w razie problemu oni zahamują szybciej.
Także za dużo myślenia o innych, za mało skupiania się na własnej jeździe. Co dość mocno wyczerpuje. Ale może to tylko ja tak mam :(
Natomiast to też uczy.
Problemem jest też to, że niby jest przykaz aby każdy jechał w taki sposób na ile dobrze się czuje. Niestety wiadomo jak to działa, w grupie człowiek głupieje. Przestaje myśleć samodzielnie. Jeśli poprzednikowi się udało to czemu mi się ma nie udać ? Dlaczego ja mam pokazać, że jestem najsłabszy, dam radę ? Za wszelką cenę trzyma się tempo reszty.
Choć trzeba zaznaczyć, że na takim szkoleniu jazda w grupie naprawdę wygląda inaczej niż jak sobie tak śmigamy swoimi grupami. Grupa jest znacznie bardziej zdyscyplinowana. Poza instruktorami nie zmienia się szyku, nie wyprzedza wzajemnie. Z drugiej strony człowiek jest bardziej spięty niż podczas jazdy ze "swoją" grupą i to też może mieć negatywny wpływ. No i jak widać i tak może dojść do nieszczęścia.
Prowadzącym grupę powinien być najsłabszy motocyklista. Tylko jak wybrać najsłabszego skoro się nie znamy ? No i prowadzącym musi być instruktor bo on zna trasę. Zresztą nawet jakby prowadził najsłabszy to też mógłby być problem bo on starał by się jechać ponad swoje możliwości żeby nie wypaść źle.
No i to są takie problemy :P
Simson SR50 B4->S51/1 E/2->KTM Duke 125->Kawasaki ER-6n->
->Triumph Street Triple R Matte Phantom Black
Obrazek

Awatar użytkownika
śmiechu
Posty: 198
Rejestracja: 27 lutego 2011, 22:50
Lokalizacja: Chrząstowice

Postautor: śmiechu » 17 lipca 2015, 10:17

tak prawko mam już trochę czasu, ale z tego wszystkiego to przejeździłęm tylko dwa sezony - byłem zmuszony sprzedać moto ale w tym sezonie nie wytrzymałem i kupiłem :D
co do jazdy w grupie to bardzo miło wspominam wyprawe do Kletna ze slow ridersami w ok 10-12 maszyn :) tyle tylko że jechaliśmy normalna droga, która pewnie była szersza niż ta którą Wy jeździliście. Też na początku bałem się, czy w kogoś nie wjadę bądź ktoś we mnie ale mieliśmy na tyle zachowane odstępy, że fajnie to szło :)
także wcale nie jestemtak doświadczony jak myslisz;p zwłaszcza, że miałem teraz długą moto absencję;/
"Gdy człowiek kocha to co robi, gdy oddaje się swojej pasji, to buduje swój własny świat."





:)



ogar 200>GSX 750f

Awatar użytkownika
Pabel
Posty: 1541
Rejestracja: 14 grudnia 2014, 23:24
Lokalizacja: Kietrz

Postautor: Pabel » 17 lipca 2015, 10:34

-MisieK- pisze:. A ja lubię po prostu dużo gadać, a że nie ma jak, to sobie czasem coś napisze :P.

to widze masz ta chorobe co ja. Nie chcialbym chyba wyjsc z Toba na piwo bo wrocilbym tydzien pozniej haha :D
Honda CBR 900RR FireBlade SC33 / KTM ER 400 LC4-PD-> Kawasaki ZX10-R '05 / Alfarad 250 '20 -> Yamaha MT07 '19 / ?

Awatar użytkownika
Fenek
Posty: 807
Rejestracja: 12 kwietnia 2015, 00:20
Lokalizacja: Dobrzeń

Postautor: Fenek » 17 lipca 2015, 11:06

Już wiem jak się czują ludzie czytający moje wypowiedzi! :D Oczywiście wszystko pozytywnie, fajny, ciekawy tekst, wszystko dokładnie opisane :) Miło się czytało ;)

Awatar użytkownika
-MisieK-
Posty: 1776
Rejestracja: 12 lutego 2015, 08:38
Lokalizacja: OB

Postautor: -MisieK- » 17 lipca 2015, 11:59

Fenek pisze:Już wiem jak się czują ludzie czytający moje wypowiedzi! :D


No pod tym względem chyba mamy dużo wspólnego :P
Simson SR50 B4->S51/1 E/2->KTM Duke 125->Kawasaki ER-6n->
->Triumph Street Triple R Matte Phantom Black
Obrazek


kuchnie Ruda Śląska

Wróć do „KOCHANY PAMIĘTNICZKU...”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika