Tak sobie patrzyłem na Wasze wyprawy i zazdrościłem... To też, żeby ulżyć swojej zazdrości wrzucę tegoroczny trip na Pucusiu
Zacznę od tego, że nastawialiśmy się na wakacje " last minute, samolotem do Hiszpanii", a decyzję o zmianie planu podjęliśmy 2 dni przed planowanym terminem wycieczki Wyszło bardzo spontanicznie i trochę na dziko, bo motocykl trzeba przygotować, ogarnąć kufry, stelaż, papiery i resztę niezbędnego szpeju jak choćby intercom za którym z samego rana (w dniu wyjazdu rzecz jasna) goniłem kuriera... Ale dzięki temu zarówno przygotowania jak i sam wypad był dla nas bardzo wyjątkowy
Tutaj Pucek już gotowy do drogi Lista wykonanych prac była naprawdę dłuuuga, ale najważniejsze, że się udało.
Pierwszy nocleg mieliśmy w Czechach a konkretnie w Znojmie na Morawach.
Kawałek a raczej kawałeczek panoramy tego pięknego, zabytkowego miasta.
Droga krzyżowa w Znojmie idzie przez całe miasto...
Na Morawach pełno jest winnic, gdzie można degustować "naparstki"...
Tu już Wiedeń.
Nie sposób ogarnąć bez szerokiego kąta.
Za#ebićsie szerokiego kąta!
Na szczęście z ogarnięciem miniaturki nie było problemów
Mała awaria w trasie, około 100km od Siófoku.
Wykręciła się świeca Zatem wiadro strachu, 15 minut roboty i jedziemy dalej!
Osobliwy kościółek w Siófoku.
Punkt widokowy, informacja turystyczna i (niegdyś) wieża ciśnień w jednym.
W bardziej wietrzne dni fale Siófoku świetnie rozbijają się o brzeg.
Budapeszt! Bardzo, bardzo, bardzo gorąco i serdecznie polecam wszystkim, którzy lubują się w miastach z zabytkowym klimatem, zwłaszcza nocą! Zdjęcia nie oddadzą tego, jak tam jest na żywo!
Całe miasto jest naprawdę genialnie oświetlone...
...i robi na prawdę niesamowite wrażenie!
Kto się nie boi i ma pełna kiesę może skorzystać z obejrzenia panoramy miasta niemal z jego centrum!
Wsiadamy na moto i chcemy wracać...
Chcemy, to idealne określenie, bo 3 minuty później znowu trzeba zejść z motocykla i fotografować!
Niestety po całym dniu atrakcji już nawet aparat nie potrafi złapać ostrości
Dlatego też następny dzień zaczął się od plażowania
Dzień bezwietrzny, niemal flauta. Woda w Balatonie, kiedy jest spokojna prezentuje się naprawdę zacnie A przy brzegu całe ławice małych rybek
Gdzieś w internecie trafiłem na opinie, że jeden brzeg Balatonu jest "dziki" a drugi ucywilizowany...
...Nic bardziej mylnego. Owszem, obydwa brzegi są zupełnie inne, jednak żaden nie jest "dziki".
Część północna (jak na tym zdjęciu z miejscowości Tihany) jest nastawiona na turystykę aktywną. Jest tu co zwiedzać, turyści w tej części jeżdżą na rowerach, robią piesze wycieczki, można tu spotkać wielu rybaków łowiących dosłownie z chodnika.
Jest tam także dużo "bogaciej", a przynajmniej takie wrażenie odniosłem po zwiedzając północną część brzegu.
Brzeg południowy będzie bardziej odpowiadał tym, którzy wolą czas wolny spędzać na "plaży".
Z jednego brzegu na drugi można się dostać także promem. Cena za motocykl wynosiła około 25zł-30zł.
Wracając przez Słowację dokładnie na tej drodze rozpędziliśmy się do powalających 108km/h za co chcieli nam wlepić 40E pokutu. Na szczęście skończyło się na jedynych 20 i chwała, bo mieliśmy tylko 50 w portfelu i pusty zbiornik a dopiero wjechaliśmy.
Słowo po słowie:
Gdyby ktoś chciał się wybrać nad Balaton (co spokojnie można ogarnąć w jakiś dłuższy weekend), serdecznie polecam "Polski Dom" w Siófoku przy ulicy Arpad Utca 30! Nocleg bardzo tani, "obsługa" staje na głowie, żeby było dobrze no i przede wszystkim chłopaki Tworzą niesamowity klimat!
Polecam także omijać (jeżeli to tylko możliwe) Słowację ze względu na to, że ani drogi jakieś fenomenalne nie są, a kierowcy straaasznie się wleką. Fatalnie się tamtędy jechało. Ani widoków, ani dróg ani ominąć tego kraju jakoś szybko, bo po prostu nie da rady.
Więcej zdjęć nie publikuję, bo po pierwsze i tak jest ich dużo a po wtóre nie będę gorszył młodzieży
Jak mi się coś przypomni, to dopiszę...
PozdRR