31.07.13r.-16.08.13r. czyli w 17 dni dookoła Polski
W tegoroczne wakacje postanowiliśmy zrobić rundkę wokół Polski. Poniżej krótka relacja z naszej eskapady.
Dzień 1
Opole – Szklarska Poręba
Start z Opola. Plan na ten dzień to przez Czechy dojechać do Zgorzelca. Niestety ze względów techniczno-organizacyjnych start opóźniony do godz. 13:00.
Gdzieś w Czechach
W związku z powyższym daliśmy radę dojechać tylko do Szklarskiej Poręby. Nocleg w namiocie na polu namiotowym w centrum Szklarskiej.
Dzień 2
Szklarska Poręba – Kostrzyn nad Odrą
Pobudka wczesnym rankiem. Krótki spacerek na „placyk świętej trójcy”
i kierunek – Woodstock, miasteczko motocyklowe. W tym miejscu wielkie podziękowania dla Majki, Taza i Tomulusa za zarezerwowanie miejsca pod namiocik i w szczególności Tazowi za przywitanie carlsbergami. Po drodze do Kostrzyna jeszcze krótka przerwa przy zamku Czocha.
Dzień 3
Kostrzyn
Woodstock. Patelnia i szwendanie się godzinami po okolicy.
Orange County Choppers
W tym dniu przyjechało też najwięcej maszyn wg. organizatorów miasteczka w sumie było ich ok. 1600.
Dzień 4
Kostrzyn - Mielno
Pobudka wcześnie rano i pakowanko dobytku póki jeszcze w miarę chłodno i jazda nad morze. Na Woodstocku ktoś coś mówił na temat zlotu/regat czy jak to nazwać, żaglowców w Szczecinie więc grzechem byłoby nie wstąpić.
Następnie przez Międzyzdroje do Mielna.
Dzień 5
Mielno
Plażing i nic nie robing.
Dzień 6
Mielno - Hel
Highway to Hel. Po drodze lunch time nad jeziorem Żarnowieckim.
W Helu camping na samym cypelku. Wieczorem krótki spacerek po porcie.
Dzień 7
Hel
Z rana plaża i słońce, a po południu Muzeum Obrony Helu w którym zgubiliśmy się na ponad 2 godz.
Wieczorkiem winko na plaży i piękny zachód słońca. Romantik
Dzień 8
Hel - Morąg
Kierunek Mazury. Pogoda nad morzem zaczęła się psuć ale na szczęście zdążyliśmy w porę opuścić Hel. Na wysokości Gdyni wyszło słoneczko i tak aż do Malborka.
Na zamku Karinie najbardziej podobała się sala bursztynowa i wystawa rzeźb na dziedzińcu. Ciekawe dlaczego.
Po wyjściu z zamku okazało się, że zaczyna się na niebie robić nieciekawie. Przystanek zaplanowany był w Morągu więc jeszcze ok. 80km do zrobienia . Jakieś 40 km przed Morągiem dopadła nas ulewa na szczęście krótkotrwała. Był to jedyny deszcz w przeciągu 17 dni na który natrafiliśmy w czasie jazdy.
Dzień 9
Morąg – Mikołajki
Do Mikołajek dotarliśmy koło południa, więc szybko byliśmy już w wodzie.
Wieczorkiem knajpka i spacerek po nabrzeżu.
Dzień 10
Mikołajki – Kętrzyn – Giżycko - Mikołajki
W nocy padało, zrobiło się chłodno, z pływania nici więc kierunek Kętrzyn i Wilczy szaniec
Dzień 11
Mikołajki – Białowieża
Całą noc lało na szczęście nad ranem przestało. Niebo cały czas było zachmurzone i straszyło, ale na szczęście po kilkunastu kilometrach ciemne chmury zrobiły się nieco jaśniejsze a potem wyszło słoneczko. Po drodze krótkie przystanki przy Biebrzańskim Parku Narodowym i w Białymstoku
Do Białowieży dotarliśmy późnym popołudniem.
Spacer po carskim parku i do spania.
Dzień 12
Białowieża – ZamośćZ rana wypad do rezerwatu gdzie żubry (i nie tylko) czekały na polanie.
Podobno mam coś z łosia.
Po żubrach pakowanie namiotu i w trasę do Zamościa.
Dzień 13
Zamość – Polańczyk
Do południa zwiedzanie pięknego starego miasta w Zamościu.
Przez Przemyśl i Krasiczyn…
…do Sanoka. Odcinek Przemyśl – Sanok piękny.
Dzień 14
Polańczyk Solina
Dzień taplania się w jeziorku.
Dzień 15
Polańczyk – Tarnów
Duża pętla po Bieszczadach i do rodziny pod Tarnów. Odcinek Cisna – Gorlice, ładne widoki, ale beznadziejna nawierzchnia, chociaż zaczęli remontować.
Dzień 16
Tarnów – Niedzica – Tarnów
Wycieczka do Niedzicy i Czorsztyna
Dzień 17
Tarnów - Opole
Smutne ale prawdziwe. Koniec wojaży. Szybka ale nudna A4.
Podsumowanie:
Zapomniało mi się popatrzeć na licznik, ale będzie tego ze 3300 km. Trasa plus trochę jeżdżenia w miejscu.
Spalanie nie przekroczyło 4,5 l w górach w dwójkę i kupę bagażu.
Drogi w 80% naprawdę dobre. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni.
Przy naszym, dla niektórych ślimaczym tempie 70 – 100 km/h, 0 słownie „zero” sytuacji podbramkowych. Nikt nie wymusił, nikt nie zajechał, nikt nie zepchnął z drogi.
Sprzęt - czasem przydałoby się parę koniów więcej, ale tragedii nie było. Najważniejsze, że nie zawiódł.
Prawie dokładna mapka trasy.