Jestem na siebie potwornie zły
Nie wiem czemu zamiast po prostu jeździć ja cały czas muszę coś kombinować i to zarówno w autach jak i teraz jeszcze w moto.
Nie wiem co właściwie miała na celu wymiana kiery i co do cholery chciałem uzyskać
Chyba po prostu chciałem wymiany dla samej wymiany
Przy okazji wymiany kiery narobiłem takiego bałaganu, że ja pierdziele, na dodatek pech mnie nie opuszcza i ciągnie się za mną
Ale po kolei.
Zabrałem się za wymianę w piątek. Czułem od początku jak przymierzyłem kiere, że to raczej nie to i nie wiem czemu dalej w to brnąłem
Dorobiłem tulejki pod ciężarki. Kierownica została nagwintowana, a tulejki wkręcone razem z klejem. Wszystko było gotowe do wymiany.
Odkręciłem starą kierownicę i założyłem nową. Od razu okazało się, że jest potwornie nisko, a także daleko
Pojawiły się też pierwsze problemy z przewodami
Musiałem się trochę nakombinować aby poustawiać sprzęgło i gaz. Teraz jak skręcam do końca w prawo to gaz nie ma luzu. Na dodatek największy problem był z przewodem hamulcowym. Teraz jest nienaturalnie wygięty. Lekko popuściłem końcówkę aby ją inaczej ustawić ale niewiele to pomogło. Na dodatek pociekł płyn. Szybko go wytarłem. Poskładałem wszystko do kupy i wtedy zobaczyłem, że pęknięta jest zaślepka od kierunkowskazu (ta która zakrywa otwór po dużych oryginalnych kierunkach). Zaślepka była pęknięta na wiele kawałków, a kierunek zwisał. Nie wiem jak to możliwe bo musiało by się to stać jak kręciłem kierą w prawo i w lewo żeby ją ustawić jak jeszcze wszystko luźno zwisało. Wtedy mógłbym ewentualnie docisnąć coś kierownicą i to pęknąć ale
jak pociekł płyn to wszystko już było zamontowane, a ponieważ go wycierałem to wiem, że wtedy nie było jeszcze pęknięte.
Czy sam płyn może być aż tak żrący
Ale wtedy dlaczego miałby jeden plastik rozpuścić, a drugi nie
Jak to się stało już na zawsze pozostanie zagadką
Ale co tam akcesoryjna zaślepka za kilka plnów. Wstawiłem jakąś podkładkę na razie i myślałem, że jest po problemie.
Niestety nie było
Po chwili zobaczyłem, że czasza/owiewka, ta co jest na około lampy, też ma małe pęknięcie w miejscu gdzie przychodzi śrubka.
Miałem dość. Wróciłem do domu (byłem dość daleko bo 150km od domu).
Wszystko by było jeszcze w miarę ok gdybym osiągnął jakiś zadowalający efekt po wymianie. Niestety jest do dupy
Pozycja dziwna. Zbyt pochylona jak na taki motocykl. Problem przy hamowaniu z utrzymaniem pozycji i nie opieraniem się na kierownicy.
Żeby mieć luźno ręce muszę się dość mocno pochylić. O ile jeszcze na trasie to może być całkiem ok o tyle w mieście jest raczej słabo.
Dojechałem do domu zły. W domu okazało się, że czasza pękła jeszcze bardziej. W miejscu gdzie przychodzi trzymająca ją śruba po dotknięciu palcem odpadł mi kawałek, który dodatkowo rozpadł się na 3 części
No i jeszcze powstało jedno dodatkowe pęknięcie na czaszy. Bankowo płyn hamulcowy pomógł w tym rozpadzie
Pokleiłem to jakoś poxipolem ale wygląda to tragicznie i nie wiem na ile jest trwałe. Sprawdzałem ceny na alledrogo - dostępne tylko nowe po 500pln
Pytałem parę osób handlujących ale nikt nie ma. To jest raczej element, który leci pierwszy w razie gleby.
Poskładałem wszystko do kupy odrobinę doregulowując kierownicę. Myślałem, że jakoś wszystko ogarnąłem. Pozycja się trochę poprawiła i pomyślałem, że na razie jakoś można tak jeździć. Jednak okazało się, że przy pełnym skręcie dociska mi kciuk do baku. Czyli znowu do dupy, niby lepiej ale tak być nie może
Dzisiaj rano wybrałem się na Górę Św. Anny.
Pomijając problem przy pełnym skręcie w prawo jechało się całkiem ok, choć przy większym skrętach miałem jakieś problemy z wyczuciem motocykla. Nie wiem czy to kwestia przezwyczajenia czy jednak coś jest do dupy.
Jechałem z kumplem. Skręciliśmy z DK94 w Suchej i nagle kumpel zniknął. Zawróciłem, a on chodzi po poboczu. Podjeżdżam, a on mówi, że odpadł mi ciężarek z kierownicy
Tego było już za wiele. Rzuciłem motor do rowu i wróciłem piechotą
Tak na serio zaczęliśmy szukać ale pomimo dość długich poszukiwań znaleźliśmy tylko śrubę (co dziwne bo to znacznie mniejszy element). Prawdopodobnie auto, które jechało za kumplem najechało na ciężarek i gdzieś go wystrzeliło z pod koła.
Miałem totalnie dość wszystkiego. Nie wiem czy go nie dociągnąłem czy jak
Fabrycznie one też mają nieco kleju na gwincie. Może wibracje są tak duże, że bez kleju się odkręcił
A może po prostu dałem dupy
Bez ciężarka kierownica po stronie gdzie go nie ma miała cały czas takie drobne wibracje, to powoduje duży dyskomfort w tej dłoni.
W powrocie ze Strzelc szukaliśmy ciężarka jeszcze raz i nic
Jestem tak zły na siebie, że ja pierdziele.
Nie chcę wracać do oryginalnej kierownicy ale przy tej nie mogę zostać. Jutro na spokojnie porobię pomiary oryginału i dobiorę coś innego Renthala albo LSL.